sobota, 13 lipca 2013

The first chapter

    -Haha, nie złapiesz mnie.- wykrzyczałam i biegłam dalej przed
 siebie po łące pełnej różnokolorowych, pachnących kwiatów.
 Na daleko na  horyzoncie widać było ścianę ciemno zielonego
 lasu i słońce chowające się za drzewami. Niebo było błękitne
 z domieszką pomarańczu na którym - już prawie od
 godziny- było widać księżyc w kształcie rogalika.
 - Siedzę ci na ogonie- wykrzyczał z radością za moich pleców
 Justin. Zwolniłam aż w końcu zatrzymałam się, a on dobiegł do
 mnie. Zaczęliśmy dyszeć jak psy.
 - Ach, ale się zmęczyłem. Eh. Chodź usiądź - wydyszał po czym
 wskazał na zielono-czerwony koc leżący kilka metrów od nas.
 Wziął mnie na ręce i zaniósł mnie w tamto miejsce. Kiedy
 doszliśmy powoli postawił mnie na ziemi i usiadł na
 dwukolorowym kocu. Zrobiłam to samo. Koc był miękki i bardzo
 miły w dotyku. Justin przyciągnął mnie do siebie i objął lewą
 rękom. Spojrzałam na niego. Paczył się na wioską oddaloną
 o kilometry od nas. Nie widziałam jego wyrazu twarzy.
 Odwrócił się w moją stronę, a jego oczy spotkały się z moimi.
 Miał najpiękniejsze oczy na całym bożym świecie. Przybliżył się
 do mnie tak, że dzieliły nas centymetry.
 -Kocham cie Laurel- szepnął i przybliżył się tak, że dzieliły nas
 już tylko milimetry przymknął oczy i przybliżył się tak, że
 nasze usta były od siebie dosłownie jeden milimetr.
 Zamknęłam oczy i ...
   -TRRRRRR!!!
 Zegarek wyrwał mnie ze snu. Złapałam go i cisnęłam nim
 o przeciwległą ścianę, ale i tak dalej dzwonił.
 -''Jebany zegarek! Ja pierdole! To był tylko sen?!''
 Wzięłam poduszkę i przycisnęłam ją mocno do głowy.
 -''Jeszcze pięć minutek. A która wo gulę jest godzina?''
 Wyciągnęłam rękę w stronę iPhone'a który leżał na stoliku
 nocnym tam gdzie lampa ie jeszcze pięć minut temu leżał
 budzik.
 -''6.35, trzeba wstawać bo do szkoły na 7.30. Boże jak
  ja nienawidzę tego pojebanego gimnazjum''- pomyślałam
 po czym wstałam, przeciągnęłam się i poszłam to kibla
 się się ogarnąć.
 Po wyjściu z toalety zeszłam na duł na śniadanie.
 -Hejka.
 -Hej kochanie. Jak spałaś?- za pytała mama
 -Nawet dobrze- usiadłam, a tata nakład mi swój specjał.
 -Masz naleśniki, bon appetit.
     Rodzice już poszli do pracy, a ja wzięłam plecak
 zamknęłam drzwi i schowałam kluczyk w umownym
 miejscu - w doniczce na tarasie- i poszłam na autobus.



                          ***
 I jest pierwszy rozdział, przyznaje ze jest beznadziejny.
Coś w nim mi brakuje.
Mam nadzieje ze komuś się spodoba.
Następny wyjdzie w następnym tygodniu tak jakoś
za 3 może 4 dni . Pracuję jeszcze nad wyglądem.
Proszę was skomętujcie jeśli czytacie chce wiedzieć
czy warto rb kolejne rozdziały.
Pamiętaj !!!
        
CZYTASZ=KOMENTUJESZ




4 komentarze:

  1. Na blogu http://petits-graphiques.blogspot.com/ zostało wykonane Twoje zamówienie na szablon :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się bardzo podoba. <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału. <3 żeby.mieć więcej komentarzy musisz zapraszać ludzi z tt, to na pewno zwiększy liczbę czytelników. <3 ja zresztą też zamierzam Ci pomóc go wypromować bo jest genialny. <3 pozdrawiam @justiin_biebr

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu jezu akjajfhajha *O* kochanaaa!!!
    Jest przezajebistyyy!! ksajfdkfas czemu to tylko seen? :<<
    Ej no WEŹ DAWAJ NASTEPNY BO CI KOPA W DUPE DAM NO XD
    NIE MOGE SIE DOCZEKAĆĆ PISZ ODRAZU NA TT !!
    I już tak pienknie wygląda ten blog ksdfjg
    czekammmm ;**
    love, @kinga_mo

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski naprawdę ;*

    OdpowiedzUsuń